Czy da się powielić sukces NY Timesa? - Newsletter Sebastiana Matyszczaka
Życie poza Facebookiem?
W poniedziałek Australijski rząd opublikował cztery poprawki do ustawy zmuszającej płacenie przez big techy wydawcom za wykorzystanie ich materiałów dziennikarskich. To oznacza "zawieszenie broni" przez Facebooka i odblokowanie możliwości linkowania w tym serwisie do artykułów pochodzących z australijskich portali informacyjnych.
Zablokowanie tej możliwości dobitnie pokazało, że w wielu mediach ruch praktycznie zamarł. Dobrze obrazuje to wykres przygotowany przez redaktorów Axiosa.
The agreement ends Facebook's temporary ban on sharing news links on its platform in the country.
W minionym tygodniu na całym świecie trwała dyskusja dotycząca tego, jaką lekcję powinniśmy wyciągnąć z posunięcia Facebooka i zablokowania australijskich mediów na swojej platformie. Jeden z członków International News Media Association cytowany w artykule przez Roberta Whiteheada wskazuje:
Choć może to negatywnie wpłynąć na ruch wydawców w krótkim okresie, być może długoterminowo jest to "dobra rzecz", ponieważ wymusza zachęcanie do bezpośredniego ruchu.
W sieci można też natrafić na propozycje utworzenia kolejnego funduszu, do którego największe firmy technologiczne jak Google czy Facebook wpłacałyby pieniądze na rzecz rozwoju dziennikarstwa. Obecnie obie korporacje posiadają swoje programy tego typu. Nowy miałby stwarzać bardziej holistyczne możliwości wsparcia mediów. Szerzej o tym pomyśle pisze Will Oremus w OneZero.
Ważnym głosem w dyskusji są także konkluzje z badania opublikowanego przez prof. Rasmusa Kleisa Nielsena oraz doktoranta Roberta Gorwy z Reuters Institute for the Study of Journalism. Zostało ono opublikowane w listopadzie 2019 roku, ale jest aktualne również dzisiaj. Poniżej kilka wniosków z treści oraz link do całości.
Autorzy twierdzą, że aby media mogły się rozwijać, tworząc niezależne i profesjonalne dziennikarstwo, władze muszą spełnić tzw. "trzy warunki wstępne":
chronić dziennikarzy i media przed zagrożeniami mogącymi wpływać na ich niezależność i wolność słowa,
zapewnić równe warunki prowadzenia działalności oraz wsparcie dla zrównoważonego rozwoju biznesu wiadomości,
być zorientowanym na przyszłość cyfrową, mobilną i platformową, a nie w kierunku obrony przeszłości zdominowanej przez telewizję i prasę drukowaną.
Facebook jak WeChat?
Interesującą obserwacją podzielili się w minionym tygodniu także Fan Yang (doktorant na Deakin University w Australii) oraz Robbie Fordyce (wykładowca komunikacji i mediów na Monash University w Australii), którzy opublikowali na łamach The Conversation artykuł o tym, że widzą pewną furtkę dla stworzenia na Facebooku czegoś na wzór WeChat Official Accounts (WOA).
WeChat to chiński komunikator internetowy - najpopularniejszy w Państwie Środka, zwany "aplikacją do wszystkiego". WOA to natomiast usługa, dzięki której media mogą tworzyć osobne przestrzenie wewnątrz platformy, w których publikują autorskie treści, ale jednocześnie nie odsyłają do zewnętrznych informacji poprzez linki. Tego typu "strony" są oznaczone niczym oficjalne konta na Twitterze poprzez charakterystyczny znak wskazujący, że mamy do czynienia ze zweryfikowanymi profilami/stronami.
Pytanie tylko, czy mediom jest potrzebna kolejna metoda na generowanie zasięgów wewnątrz obcej dla nich platformy. Na Facebooka i Google'a nie mają żadnego wpływu. Następną zagadką jest możliwość wykorzystania nowych rozwiązań technologicznych przez duże media, jak i lokalne wydawnictwa. Te drugie nie mają zazwyczaj możliwości wdrożenia na szeroką skalę nowych projektów i delegowania odpowiedniej liczby wykwalifikowanych pracowników do ich ciągłej obsługi. A to przyczynia się to stworzenia kolejnych potencjalnych zagrożeń zarówno dla małych wydawców, jak również m.in. dla lokalnej demokracji.
Zrezygnowali z Facebooka
Kiedy wiele mediów rozpacza z powodu niepewnej sytuacji związanej z platformami technologicznymi w kontekście dziennikarstwa, największe nowozelandzki koncert medialny - Stuff - zrezygnował z korzystania z Facebooka.
What I would say is that it hasn’t been disastrous, by any means. Our direct traffic has gone up and our search traffic has gone up. Also interestingly, Facebook as a proportion of our overall referrals has only fallen from about 18-19 per cent to around 10-11 per cent, and that’s due to people who are still sharing our content on the platform themselves as opposed to us posting.
Przedstawiciele tej organizacji twierdzą, że na razie eksperymentują i nie odczuwają wielkich spadków.
Na razie tego typu działanie można potraktować jako ciekawostkę, ale warto przyglądać się dalszemu rozwojowi sytuacji. I zapoznać się z argumentami inicjatorów tego pomysłu.
Tak trudno skopiować sukces NY Timesa
Zbliżając się do końca dzisiejszego biuletynu, przenieśmy się w sferę prasy i transformacji cyfrowej. Dziennikarz i podcaster David Tvrdon zastanawia się, dlaczego tak trudno powtórzyć sukces The New York Timesa, który do 2025 roku chce przekroczyć pułap 10 mln płatnych subskrypcji i jest na najlepszej drodze, by tego dokonać. Być może nawet przed czasem.
Choć to pesymistyczna wiadomość, bo dzisiaj NY Times stawiany jest czasami za Apple'a branży mediów, jest lekcja, którą możemy wyciągnąć z doświadczeń tego dziennika. Zdradziła ją Meredith Kopit-Levien, prezes i dyrektor generalna NY Times'a:
Im więcej "punktów styku" istnieje pomiędzy abonentem a produktem, tym mniejsza szansa na to, że abonent odejdzie.
Wskazówki od Financial Timesa
Pozostając w temacie dobrych rad od tych, którym się udało, przytoczę jeszcze trzy wskazówki przedstawicieli Financial Timesa, które opublikowali w ubiegłotygodniowym biuletynie:
1. Podstawą dobrej strategii zaangażowania jest znajomość czytelnika. Dane pomagają odzwierciedlić podstawowe wzorce zachowań czytelników i zrozumieć, jak na nie wpływać. Rejestracja jest kluczowym narzędziem w dążeniu do zdobycia tej wiedzy. Ułatwia także bardziej osobiste relacje z czytelnikiem.
2. Najważniejszym krokiem jest stworzenie atrakcyjnej usługi cyfrowej, która spełnia wymagania i potrzeby docelowych odbiorców. Strona główna, aplikacja, biuletyny, funkcje dostosowywania, powiadomienia i szybkość to kluczowe zasoby, które mają widoczny wpływ na zaangażowanie. Szybkość ma udowodniony wpływ na głębię i częstotliwość odwiedzin.
3. Czytelnicy są bardziej skłonni wykazać większe zaangażowanie, jeśli mają ukształtowane nawyki konsumpcyjne. Budując program zaangażowania za pośrednictwem poczty elektronicznej, aplikacji, kampanii w witrynie lub innych kanałów, których celem jest edukacja subskrybentów lub zachęcanie do określonych działań, wydawcy mogą pomóc w ukształtowaniu tych nawyków.
Więcej wartościowych rzeczy od zespołu FT możesz znaleźć na ich dedykowanej do dzielenia się wiedzą stronie.
Digital growth consulting from the Financial Times
Ciekawostka
Ile pieniędzy trzeba było mieć, żeby założyć The New York Timesa?
Ostatnio wpadł mi w ręce skan książki "History of the New York Times, 1851-1921". I fragment, który odpowiadał na postawione wyżej pytanie.
Otóż, założyciele legendarnego dziennika musieli być dość majętni, wykładając w połowie XIX wieku 69 000 dolarów. Przy dzisiejszych wskaźnikach ekonomicznych ta suma może nie robić wielkiego wrażenia, ale uwzględniając współczesną inflację w porównaniu z tą z 1851 roku, mówimy już o kwocie znacznie wyższego rzędu.
Zatem 69 000 dolarów w 1851 roku odpowiada 2 344 046,49 dolarów 27 lutego 2021 roku.*
* Obliczeń dokonał Ian Webster, inżynier i ekspert w dziedzinie danych, który oparł się na wyliczeniach historycznych (Wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych) pochodzących z Departamentu Pracy Stanów Zjednoczonych oraz badaniach przeprowadzonych przez profesora nauk politycznych Roberta Sahra z Oregon State University.
Pierwsze wydanie NY Timesa (czwartek, 18 września 1851 roku)
Dzięki webowej aplikacji Time Machine możesz przeczytać pierwsze wydanie gazety za darmo. Artykuł po artykule.
Podziel się z innymi
Uważasz, że ten biuletyn jest wartościowy? Udostępnij go znajomym! Niech Społeczność poszukująca wiedzy na temat mediów głębiej, niż tylko na pierwszych stronach w wynikach wyszukiwania, rosła w siłę.