Od marek instytucjonalnych do osobistych
Newsletterowy anchor
Pojęcie "anchorman"/"anchorwoman" lub "anchor" jest ogólnie znane przedstawicielom świata mediów, ale pewnie nie tylko im. To osoba prowadząca zazwyczaj program informacyjny - silna osobowość, marka, człowiek wzbudzający zaufanie (choć czasami można napotkać również negatywne opinie na ten temat).
Termin został użyty po raz pierwszy w mediach prawdopodobnie pod koniec lat 40. XX wieku, a wszedł do powszechniejszego użycia na początku lat 50. W późniejszym czasie ze słowem "anchor" (zwłaszcza w USA) kojarzono m.in. Waltera Cronkite'a, Dana Rathera (obaj z CBS), Petera Jenningsa (ABC) czy Toma Brokawa (NBC).
Istnienie "kotwic" w telewizji nie podlega dyskusji. Ewolucja Internetu oraz cyfrowych mediów doprowadziła jednak do tego, że także w sieci zaczęto wykorzystywać ten model. Może on zyskiwać na znaczeniu zwłaszcza w obecnych czasach, kiedy przykłada się coraz większą uwagę do wiarygodności przekazywanych informacji.
A za taki wyznacznik wiarygodności i wartości coraz więcej osób uznaje newslettery. Wszak jeśli autor biuletynu decyduje się go wysłać do prywatnych skrzynek odbiorców, to nie powinien kolportować treści o niskiej jakości. Wręcz przeciwnie. Jednak różnego rodzaju badania czy oceny pokazują, że twarz bądź nazwisko przyciągają i uwiarygadniają przekaz bardziej, niż ogólna informacja przygotowana przez zespół mniej lub bardziej anonimowych członków redakcji. Zatem nie tylko content odgrywa tutaj rolę.
I właśnie podobną drogę obrali pracownicy The New Yorkera, którzy zdecydowali się postawić na bezpośrednie, a nie pośrednie komunikowanie się z czytelnikami.
Jessanne Collins, dyrektor newsletterów w The New Yorker:
Chcieliśmy po prostu wysunąć ten ludzki element, który już tam był, na pierwszy plan, a nie mieć go za kulisami.
To słowa, którymi określiła zmiany wprowadzone w The Daily - najpopularniejszym biuletynie wydawanym przez to medium (blisko 2 miliony subskrybentów). Polecam rozmowę z nią przeprowadzoną przez Sarę Guaglione z Digiday.
Artykuł na temat zmian wprowadzonych w The Daily można znaleźć także na stronach The New Yorkera i gorąco zachęcam do jego przeczytania. Oto fragment, który opisuje, co stoi za nową iteracją tego newslettera:
Biuletyny rozpoczęły się jako odręczne korespondencje w starożytnym Rzymie, przekazujące wiadomości dnia od osoby do osoby. Później stały się jedną z pierwszych form mediów drukowanych i ostatecznie przekształciły się w gazety. W ostatnich latach przyjęły nową formę - jako cyfrowe wiadomości, które trafiają do naszych skrzynek odbiorczych. To pierwotne wcielenie biuletynu - list - zainspirowało nas, gdy zaczęliśmy na nowo wyobrażać sobie The Daily.
Mamy nadzieję, że newsletter nadejdzie jak list od zaufanego i dobrze poinformowanego przyjaciela, dostarczając coś do skosztowania podczas przerwy na lunch, popijając popołudniową kawę, czy w spokojnym momencie wieczoru. („Kim są ci 'my'?”, zastanawiasz się. Jesteśmy Jessie Li, redaktorka, która przez ostatnie dwa lata była kuratorką The Daily oraz Ian Crouch, weteran redakcji magazynu „New Yorkera”, stały ekspert od żartów . I tak, chcemy być Twoimi zaufanymi i dobrze poinformowanymi przyjaciółmi).
A new way to experience The New Yorker, every day.
Zagłębiając się w dalsze aspekty innowacji wydawniczych trafiłem w minionym tygodniu na rozmowę z Brianem Morrisseyem, autorem podcastu The Rebooting Show i newslettera o nazwie The Rebooting. Brian przez ostatnie lata był prezesem Digiday i przyczynił się do zbudowania wiodącej marki tej firmy opartej o gałąź eventową, ale także wydawniczą. Teraz wybrał drogę freelancera, by dzielić się opiniami na wiele tematów związanych także z mediami.
W rozmowie z Ashleyem Norrisem z FIPP (fr. Fédération Internationale de la Presse Périodique) opowiada o sposobach na zbudowanie zrównoważonego modelu biznesowego. Wpisał się tym samym w to, o czym powiedział:
Myślę, że jesteśmy w czasach, w których następuje przejście od marek instytucjonalnych do marek osobistych. Widać to całkiem wyraźnie w przypadku Substacka. Moim zdaniem jest to czas wielkich innowacji wydawniczych.
Coraz więcej dziennikarzy chociażby w mediach społecznościowych generuje większe zasięgi, niż redakcje - jako instytucje - w których pracują. I tak sobie myślę, że choć w Polsce ten trend jest już widoczny od co najmniej kilku lat, to nadal na bardzo małą skalę. Być może brakuje instytucji bądź osób, które powinny położyć znacznie większy nacisk na budowanie świadomości oraz przekazywanie wiedzy w tym zakresie. Uważam, że także na studiach dziennikarskich powinny być prowadzone zajęcia z kreowania wizerunku. Dzisiaj widzimy, że to niezwykle potrzebne nie tylko w świecie rozdrobnionych projektów, jak newslettery czy podcasty.
Twitterowy reset w NY Timesie
To być może dyskusyjna sprawa, czy ta wiadomość ma coś wspólnego z ewolucją mediów, czy też nie. Moim zdaniem ma, bo korzystanie przez dziennikarzy z Twittera to właśnie przykład ewolucji ich pracy w cyfrowej rzeczywistości. To także potwierdzenie prawdziwości wcześniejszego wątku dotyczącego świadomego przechodzenia od marki instytucjonalnej do osobistej.
I właśnie do Twittera teraz przejdziemy oraz do The New York Timesa. Redaktor naczelny Timesa Dean Baquet zdradził, że chciałby, aby dziennikarze rzadziej korzystali z tego serwisu albo nawet zrezygnowali z niego w ogóle. To znacząca zmiana, bo jeszcze kilka lat temu wręcz nakłaniano dziennikarzy do tego, by jak najczęściej korzystali z Twittera. Baquet argumentuje to w ten sposób:
Myślę, że jeśli spojrzysz na niektórych dziennikarzy, w The New York Times i gdzie indziej - jak często tweetują, co tweetują, jakie jest znaczenie tego, co tweetują, ile czasu na to poświęcają - musisz zadać sobie pytanie: jeśli twoją rolą jest odkrywanie ważnych faktów i przekazywanie ich światu, to czy tak chcesz spędzić dzień?
To cytat z obszernego artykułu autorstwa Joshuy Bentona połączonego z wywiadem właśnie z Deanem Baquetem, do lektury którego gorąco zachęcam.
Wkleję tu jeszcze jeden interesujący, moim zdaniem, cytat będący częścią odpowiedzi redaktora naczelnego NY Timesa na jedno z pytań zadanych przez Bentona:
Innym niebezpieczeństwem jest przekonanie, że reakcja Twittera na Twoją relację powinna być głównym sposobem, w jaki postrzegasz sukces lub porażkę tejże relacji. I myślę, że Twitter nie powinien być najważniejszym miejscem w aspirującej do niezależności instytucji dziennikarskiej.
Trend zachęcania do korzystania z Twittera przeniósł się ładnych kilka lat temu zza Oceanu do Polski. Być może i propozycja Baqueta spotka się z aprobatą nad Wisłą. Wszak umiar jest wskazany we wszystkim. Także w korzystaniu z Twittera.
Złoty wiek podcastów?
Ciekawy artykuł dotyczący rynku podcastów opublikowano na stronie Press Gazette. Aisha Majid wskazuje nawet, że boom na audycje może przeobrazić się w naprawdę potężny biznes. Tę narrację podziela Tom Standen-Jewell, analityk mediów z Enders, który mówi nawet o "złotym wieku podcastów".
Pieniądze na reklamę zaczynają teraz doganiać nawyki słuchania, a ponieważ wydawcy i platformy technologiczne przeznaczają więcej pieniędzy na treści, dystrybucję i technologię reklamową, możemy być u progu złotego wieku podcastów.
Autorka artykułu wskazuje natomiast na liczby zawarte w styczniowym raporcie Reuters Institute for the Study of Journalism:
80% ankietowanych dyrektorów z branży mediów mówi, że przeznacza więcej zasobów na podcasty i dźwięk cyfrowy. Wydaje się, że format prawdopodobnie będzie się rozwijał.
(...)
Dane firmy konsultingowej Price Waterhouse Coopers sugerują, że wydawcy mają powody do optymizmu. Według ich analizy, przychody z reklam w Wielkiej Brytanii, obecnie 37 milionów funtów, mają wzrosnąć do 64 milionów do 2025 roku - 16 razy więcej niż 4 miliony funtów, które rynek był wart w 2016 roku.
Jaki wpływ na takie prognozy mają media, a jaki rozwój narzędzi stosowanych przez reklamodawców to pytanie, na które warto poznać odpowiedź, a jest ona zawarta w tym artykule.
Po angielsku i z AI, by podwoić subskrypcję
Francuski dziennik Le Monde postanowił pójść z duchem czasu i zainwestować w sztuczną inteligencję. To duże wyzwanie będące elementem realizacji planu zwiększenia liczby subskrybentów. Celem jest podwojenie liczby subskrypcji do 2025 roku, a więc osiągnięcie miliona płacących użytkowników.
Sposobem na realizację tego celu ma być zbudowanie anglojęzycznego wydania cyfrowego, które właśnie zadebiutowało. Niektóre artykuły częściowo przetłumaczyła z francuskiego na angielski sztuczna inteligencja. Przygotowane w ten sposób materiały trafiają następnie do redaktorów odpowiedzialnych na tę wersję językową w Le Monde.
Brytyjski Guardian przytoczył fragment oświadczenia przedstawicieli francuskiej gazety. Czytamy w nim:
Wyzwanie jest ambitne: wykroić miejsce dla Le Monde w anglojęzycznym świecie, w którym nie brakuje wysokiej jakości mediów.
Część artykułów ma być udostępniona bezpłatnie, większość jednak znajdzie się za paywallem. Podobna sytuacja ma miejsce we francuskojęzycznej wersji serwisu.
A tak wygląda to w praktyce w przypadku artykułu, którego obejmuje subskrypcja. Mechanizm doskonale znany i wykorzystywany również w innych krajach.
To powrót do idei sprzed kilku lat. Wówczas jednak zdecydowano się na inną drogę rozwoju. Napisali o tym przedstawiciele Le Monde w komunikacie:
Pomysł stworzenia cyfrowej wersji Le Monde w języku angielskim pojawił się po raz pierwszy kilka lat temu. W tamtym czasie wybrano jednak inną opcję: umocnić pozycję we francuskojęzycznym świecie i pozycjonować Le Monde jako media referencyjne. W ten sposób Le Monde Afrique zostało uruchomione na początku 2015 roku i od tego czasu stale się rozwija. Ten szczególny wysiłek redakcyjny wobec francuskojęzycznego świata pozostaje wysoko na liście priorytetów Le Monde . W najbliższych miesiącach zostaną utworzone dwa nowe stanowiska korespondenckie w Brukseli i Montrealu.
Płacenie za informacje jak kupowanie kawy?
Kiedy kupujesz kawę na wynos? Wtedy, gdy masz na to ochotę. A ochota pojawia się spontanicznie. To impuls, który przychodzi i determinuje podjęcie błyskawicznej decyzji. Zdaniem Dominica Younga, komentatora rynku mediów i założyciela Axate Systems, tak właśnie działa ludzki umysł, kiedy konsumuje treści dziennikarskie.
Jego zdaniem to lekcja, którą można wynieść z obserwacji branży streamingowej. Na potwierdzenie tych słów mówi:
Możemy odnieść większy sukces, jeśli będziemy postępować tak, jak zachowują się użytkownicy, zamiast prosić ich, aby zachowywali się tak, jak tego chcemy. Konsumpcja wiadomości jest bardziej podobna do kupowania kawy niż do płacenia za usługę taką jak Netflix, ponieważ zwykle jest to bardziej spontaniczna akcja.
Cytowany przez Jessice Spiegel z INMA tłumaczy, że skuteczne wprowadzenie takiego rozwiązania nie przyniesie pożądanego efektu, jeśli rynek nie będzie ze sobą współpracował. W swych rozważaniach jest optymistą twierdząc, że skoro tylko 8% respondentów badania przeprowadzonego w Wielkiej Brytanii w 2021 roku płaciło za wiadomości, to nie oznacza, że tylko tylu jest zainteresowany. Jego zdaniem oznacza to coś całkowicie odwrotnego - że lwia część użytkowników sieci jeszcze nie została pozyskana jako klienci mediów informacyjnych.
Brzmi kojąco, ale też - moim zdaniem - nieco utopijnie.
Potrzeba cierpliwości i czasu
Tezę Dominica Younga można by zderzyć z wypowiedziami przedstawicieli mediów, które padły podczas Międzynarodowego Festiwalu Dziennikarstwa 2022 w Perugii.
Po dwóch latach przerwy dziennikarze z całego świata ponownie przyjechali do Włoch, aby rozmawiać o tym, jak zmienia się dziennikarstwo i dyskutować nad wyzwaniami, które stoją przed branżą mediów.
W kontekście powyższej wiadomości ciekawie brzmią słowa, które wypowiedział Tomáš Bella z Dennik N (Słowacja):
Jeśli nie ma nawyku, nie ma dochodów czytelników.
Krótkie zdanie, ale jak bardzo rezonuje. Nie ma drogi na skróty, zdaje się mówić Bella. O braku drogi na skróty, ale w nieco innym kontekście wspomina też Alan Rusbridger, przewodniczący komitetu wykonawczego tego wydarzenia:
Zależność od reklamy będzie się zmniejszać, ale uczymy się inspirujących historii o tym, jak dziennikarstwo zmienia swoją pozycję i domaga się, aby było traktowane jako dobro publiczne w interesie publicznym.
Polecam gorąco relację z festiwalu przygotowaną przez Matthew Leake'a, Marinę Adami, Federicę Cherubini, Eduarda Suáreza i Caithlin Mercer z Reuters Institute for the Study of Journalism. Poniżej link.
Feedback mile widziany
Dziękuję, że poświęciłaś/eś czas na przeczytanie tego biuletynu. Mam nadzieję do zobaczenia za tydzień. Zanim się pożegnamy, mam jednak prośbę: jeśli masz uwagi lub spostrzeżenia dotyczące mojego newslettera, podziel się nimi ze mną odpowiadając na tego maila. To pomoże mi go zmieniać na lepsze.
Możesz też podrzucić temat lub odezwać się do mnie w tej lub innej sprawie na LinkedInie, Twitterze lub Facebooku.
Udanego tygodnia!
Sebastian Matyszczak